wtorek, 12 marca 2013

Letting go / Odpuszczanie



Yesterday, for the first time this year, I’d let things go. I mean I didn’t work out, which practically means that I didn’t go to stretching lessons. For explanation I have that I got really cold when coming back from hairdresser. My hands were purple and my troth was sour. All I dreamed of was a bowl of soup and a blanket. And you know what? I don’t feel bad with it at all. Sometimes you have to let go a little bit, just to stay sane. And that’s exactly what I did. :-) I made myself a coconut milk-chicken Thai soup (super spicy!) and slipped under my blanket to listen to some music and knit a little.
I also took a little extra time to look through my diet. I’m on the right course I can say. :-) I eat regularly and all the good stuff. Number of my eating obsessions has decreased lately and I’m not so obsessed with counting calories anymore. (But I still know the calories chart by heart – I guess things like that stay with you for lifetime.) I’m looking forward to spring. I want to eat fresh vegetables and fruit that have taste.
Within the next 6 months I’m taking part in the “Diet Special Occasion Challenge”. My task is to figure out a diet recipe for cupcakes and frosting. Easy! :-D Give me something more difficult! ;-) I’ll try anyway so stay tuned – maybe something good will turn up from all of this.

{ MojeWypieki.com Babeczki Malinowe z kremem malinowym }
 
Wczoraj, po raz pierwszy w tym roku, trochę sobie odpuściła. Czytaj nie ćwiczyłam - co w praktyce oznacza, że nie poszłam na stretching. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że strasznie zmarzłam w drodze od fryzjera do domu. Miałam sine ręce i bolało mnie gardło. Marzyłam tylko o misce gorącej zupy i kocyku. I wiecie co? Wcale nie jest mi z tym źle. :-) Zrobiłam sobie tajskiej zupy z kurczakiem i mlekiem kokosowym (super ostra - wypala podniebienie!) i wślizgnęłam się pod kocyk, żeby posłuchać muzyki i porobić trochę na drutach.
Poświęciłam też trochę czasu, żeby przyjrzeć się mojej diecie. I mogę powiedzieć z ulgą, że jestem na właściwym kursie. :-) Jem regularnie i same dobre rzeczy. Ilość moich żywieniowych schiz się ostatnio zmniejszyła i nie liczę już obsesyjnie kalorii (chociaż tabelę nadal znam na pamięć - to jedna z tych rzeczy, które chyba zostają z człowiekiem do końca życia). Czekam już na wiosnę. Chcę w końcu jeść świeże warzywa i owoce, które mają smak.
W ciągu najbliższego półrocza będę też brała udział w wyzwaniu kulinarnym "Specjalne Okazje na Diecie". Mam wymyślić przepis na dietetyczne babeczki i krem do ich dekoracji (też dietetyczny). Pikuś! :-D Dajcie mi coś trudniejszego! ;-) Tak czy siak spróbuję, więc zaglądajcie - może uda mi się coś fajnego wykombinować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz