środa, 27 lutego 2013

My top favourite five / Moja ulubiona topowa piątka

Witajcie w środku tygodniu. :-) Nie wiem jak Wy, ale ja zawsze czuję jakby spadek mocy w środy. Żeby odzyskać siły, myślę o białku. Ale nie o jakimś tam białku, tylko o mięsie. I nie o jakimś tam mięsie, tylko piersi z kurczaka w MMM (miodowej marynacie Marzeny). Boże, uwielbiam tą marynatę! W magiczny sposób przemienia nudny kawałek martwego ptaka (bo, bądźmy szczerzy, tym on właśnie jest ;-P) w pyszne danie. Doskonały kurczak do smażenia bez dodatkowego tłuszczu na patelni teflonowej, a nawet lepszy do grillowania. Staram się nie jeść za dużo mięsa. Pisałam już o zapotrzebowaniu na mięso w ludzkiej diecie tutaj. Na początku trochę się bałam czy będę dostarczać sobie wystarczającą ilość aminokwasów egzogennych, kiedy prawie wykluczyłam mięso ze swojej diety, ale niepotrzebnie. Jedzenie wegetariańsko jest łatwiejsze niż myślałam. Ni trzeba wcale robić specjalnych kulinarnych akrobacji. Z resztą, przecież nie jestem weganką, nie jestem nawet wegetarianką - wciąż jem mięso raz lub dwa razy w tygodniu. Więc oto mój dzisiejszy obiad - kurczak w miodowej marynacie, sałatka i wielka pajda chleba domowego wypieku. :-D


Hello there in the middle of the week. :-) I don’t know about you, but I always feel a little power surge on Wednesdays. To regain energy, I’m thinking protein. And not just some protein, but meat. And not just any meat but chicken breast in Marzena’s honey glaze. God I love this glaze! It magically changes a boring piece of dead bird (because frankly, that what it is – a piece of dead bird ;-P) into a delicious dish. Great for frying on a dry Teflon pan and even better for barbecue. I try not to eat much meat. I posted about meat requirement in human diet here. I was a little anxious about providing myself enough essential amino acids when I almost excluded meat from my diet, but it proved to be unnecessary. Eating vegetarian food is easier than I thought. No need for any kind of culinary acrobatics. I’m not vegan and not even vegetarian – I still eat meat once or twice a week. So this is my today’s dinner – chicken breast in honey glaze, salad and some lovely home-made bread. :-D



Ostatnimi czasy znowu nawiedza mnie wena kulinarna. Czuję potrzebę gotowania i próbowania nowych przepisów. Zawsze lubiłam gotować, serwować i oczywiście - jeść. Zwłaszcza wtedy, kiedy angażuje to też moich przyjaciół (czekam z utęsknieniem na kolejnego slowfooda). Niestety pomiędzy pracą, basenem, siłownią i drutami pozostaje niewiele czasu na inne rzeczy. Włączając w to gotowanie. Próbuję sobie to wynagrodzić czytaniem i gapieniem się na blogi kulinarne.Oto moja ulubiona piątka.
Lately I’ve been felling my cooking mojo again. I feel the urge to cook, to try out new recipes. I always liked cooking and serving and eating - of course. Especially when my friends are involved in the process. But between work, swimming pool, gym and knitting needles leaves little time for other things. Including cooking. I try to make it up by reading and gazing at some fab culinary blogs. This is my favourite five of them.



Vegelicious – blog wegański, idealne szybkie dania na potrawy, których nigdy nie dotknął produkt pochodzenia zwierzęcego. Są też łatwe do zaadaptowania dla wegetarian (prawdziwe mleko, miód itp.). Autorka jest jednym z organizatorów poznańskich spotkań „Vegan Lunch” w klubie Meskalina. Do tego piękne zdjęcia, poczucie humoru i niezwykłe ciepło płynące z każdego posta (któż nie marzy o własnym ogrodzie warzywnym – nawet jeśli tak jak ja, ma dwie lewe ręce do ogrodnictwa?) Blog w językach polskim i angielskim. :-) / vegan blog, perfect dishes for quick making and using products that never touched any animal. They are also easy adaptable for vegetarian cooking (by adding cow milk, real honey etc.). Author of this blog is one of the organizers of “Vegan Lunch” meetings in Meskalina – local café. Plus beautiful pictures, sense of humor and extraordinary warmth in every post (who doesn’t dream about their own garden – even when like me, you don’t the talent for gardening?). Blog in Polish and English.

Trufla – tutaj autorka nie jest weganką (chyba ;-), propaguje za to „filozofię jedzenia”. W jej postach często można spotkać wspomnienia chińskiej medycyny ludowej. Podaje przepisy z wykorzystaniem różnorodnych składników, czasem niecodziennych. Piecze niesamowite chleby. I znowu widać tu pasję życia, gotowania i fotografowania. Pisze po polsku. / This Author isn’t vegan (I think ;-) but propagate “food philosophy “. In her posts you can often find references to Chinese medicine. She gives recipes using many different ingredients, sometimes even unexpected. She makes amazing bread. And here also you can see extraordinary passion for life, cooking and photography. She writes in Polish.

Olga Smile – długo się broniłam przed podaniem autorki, która ma na koncie kilka książek kulinarnych. Niestety przegrałam z po prostu fantastycznym blogiem. Przepisy są otamowane symbolami produktów, których nie zawierają. Pani Olga ma bowiem w rodzinie alergika, co wcale nie wywołuje u niej rezygnacji, tylko wręcz przeciwnie – niekontrolowane wybuchy kulinarnej kreatywności. Jest niesamowita! Do tego potrafi świeżym okiem spojrzeć na znane klasyki i podaje przepisy na najwspanialsze focaccie na świecie. Blog po polsku. / I wasn’t sure if I wanted to post about someone who Has written several cooking books. But this blog is just fantastic. Recipes are tagged with symbols of products that they do not contain. Olga has a allergy-prone person In her familly, but it didn’t stopped her explosive culinary creativity. She’s amazing! Plus she has the ability of looking with a fresh eye on old classics. And she provides with the most wanderfull focaccia recipes. She writes in Polish.

Moje wypieki – blog znany chyba wszystkim łasuchom w Polsce. Piękne zdjęcia i przepisy na tak kaloryczne cudowności, że chyba trzeba by mieć tasiemca, żeby od tego wszystkiego nie przytyć. ;-) Blog, a nawet cały serwis, po polsku. / This blog is familiar to every person In Poland who has a sweet tooth. Beautiful pictures and recipes for such caloric sweets, that you would have a tapeworm to eat it all and not get fat. ;-) This blog, and whole website, is in Polish.


Mississippi Kitchen – blog o Południu Stanów i jego smakach. Plus autorka ma specyficzne (dla mnie super) poczucie humoru i znowu piękne zdjęcia. Blog po angielsku. / Blog about the South and the tastes of it. Plus the Author has specific (and great in my opinion) sense of humor. Plus gorges pictures again. This blog is in English.

poniedziałek, 25 lutego 2013

Inspiration Monday

# 36

I’m having a bit of a downer this month. I know what my friend Ola would say about it:

- Wear red lipstick and do something with your hair, for Christ sake!

And you know what? It usually works. So yesterday I wore red lipstick and today I’m posting this very simple tutorial for a braided headband. I wear headbands when I’m going out. They make me feel a little… I don’t know – younger? Yes, definitely. They are fun and force you to spark out some distance to yourself. (Plus there aren’t many ways to style your hair when they’re that short. I have my ways still. ;-)

{ Smile and Wave: braided headband tutorial }
 Mam jakąś dolinę w tym miesiącu. Wiem co by powiedziała na to moja koleżanka Ola:

- Pomaluj usta czerwoną szminką i zrób coś z włosami do jasnej cholerki!

I wiecie co? To zazwyczaj rzeczywiście działa. Tak więc wczoraj była szminka, a dzisiaj publikuję ten bardzo prosty tutorial na zrobienie plecionej opaski do włosów. Zakładam opaski do włosów kiedy wychodzę do miasta. Sprawiają, że czuję się trochę... hmm - młodsza? Tak, zdecydowanie. Opaski do włosów są zabawne i sprawiają, że trzeba z siebie wykrzesać odrobinę dystansu do własnej osoby. (A dodatkowo nie ma zbyt wielu sposobów na układanie aż tak krótkich włosów, więc to bonus. ;-)

P.S.
I've finished Bleu. Photos soon. / Skończyłam niebieski sweter. Zdjęcia wkrótce

piątek, 22 lutego 2013

Today’s post is sponsored by the word “Unfortunately” / Dzisiejszy post jest sponsorowany prze słowo "Niestety"



It’s finally weekend. For me this means double birthday party – my dads’ and my nieces’. They were born on the same day. My dads become a grandfather on his birthday. A super-cool birthday present don’t you think? :-)
W końcu koniec tygodnia. Weekend zapowiada się pod znakiem podwójnych urodzin - mojego taty i bratanicy. Urodzili się tego samego dnia. Mój tata został dziadkiem w dniu swoich urodzin. Super fajny prezent, nie sądzicie? :-)

I made a cake as a gift. A honey-cacao Swiss roll with coffee cream filling. But unfortunately it cracked during rolling so it doesn’t looks quite representative as it should. I just hope that those cracks won’t affect the taste. ;-)
W prezencie upiekłam ciasto.  Roladę kakaowo-miodową z kremem kawowym. ale niestety cała mi się połamała przy zwijaniu i nie wygląda tak reprezentacyjnie jak powinna. Mam tylko nadzieję, że te pęknięcia nie wpłyną na jej smak. ;-)

Since you can’t eat things like that unpunished (how unfair is that?), I planned some extra exercise this week. And now I can say with my conscience clear, that I’m a foxy lady. ;-) I even sweat in a foxy-style. ;-P You don’t believe me? Then look at this! 
Ponieważ nie da się jeść takich rzeczy bezkarnie (nie ma sprawiedliwości na tym świecie!), zaplanowałam sobie dodatkowe ćwiczenia w tym tygodniu. Teraz z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jestem niezła lisica. ;-) Nawet pocę się w lisim stylu. ;-P Nie wierzycie? To sami zobaczcie !


On the knitting field – I finished the back of blue sweater and I hope to finish the front during the weekend. Unfortunately I’m running low on yarn and I still need to knit two sleeve caps. It forced me to order some extra yarn… I’m declaring bankruptcy this month. Definitely.
Na polu drutowym - skończyła tył niebieskiego swetra i mam nadzieję skończyć przód podczas weekendu. Niestety kończy mi włóczka, a muszę jeszcze wydłubać dwie główki rękawów. Syytuacja zmusiła mnie do zamówienia dodatkowej włóczki... Ogłaszam bankructwo w tym miesiącu. Zdecydowanie.
  

So… I’m glad this week is over because I managed to mess up every single thing I put my hands on in it. Well, I’m not too rough on myself I hope everything will be better tomorrow. :-)
Tak więc... Cieszę się, że ten tydzień już się skończył, bo zdołałam zawalić każdą jedną rzecz, której się w nim dotknęłam. Cóż, nie jestem dla siebie raczej zbyt surowa. Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej. :-)

czwartek, 21 lutego 2013

Lift



Zdaję sobie sprawę, że większość z Was zna już to, co zaraz pokażę, ale dzisiaj jest taki dzień, w którym potrzebuję pozytywnego podniesienia na duchu. Pamiętacie krasnala w czerwonej czapce z filmu "Amelia"? To jest właśnie jedna z takich rzeczy, które nastrajają mnie pozytywnie.  Dzisiaj dowiedziałam o heppeningu Leonida Tishkova "Prywatny księżyc". Artysta fotografuje się z wielką lampą w kształcie księżyca, w różnych zakątkach świata. Jego zdjęcia są niesamowite.

I know that for most of you this isn’t anything new but today is the sort of day in which I need something to give me a lift. Do you remember the little dwarf in red hat from the movie “Amelia”? These are the sort of things that give me a lift. I’ve learned today about the art in progress happening “Private moon” by the artist Leonid Tishkov. He photographs himself with a big moon-shape lamp in different places of the planet. I think it’s kind of amazing. 




Również mój przyjaciel Andrzej ma podobny zwyczaj. Robi sobie zdjęcia w pozycji lotosu na szczycie każdej góry, każdej skały, każdej tamy a nawet wyjątkowo wysokiego płotu. Jest niesamowity!
 
Also my friend Andrzej (Andrew) has a similar habit. He photographs himself in lotus-pose on top every huge rock or dam or even particulary high fence. He’s amazing!


Ale człowiek, który zawsze wywołuje uśmiech na mojej twarzy ma na imię Mat i jest autorem filmiku "Where the hell is Mat?" na YouTubie. Pozwólcie więc, że zabiorę Was w podróż przez cały świat, podczas której poznacie niezwykłych ludzi i zobaczycie niezwykłe miejsca. A przede wszystkim rozbolą was nogi. Mam nadzieję, że poczujecie się równie natchnieni co ja. :-D

But the best guy whose work always brings a smile to my face is Mat author of “Where the hell is Mat?” short film on YouTube. So let me take you for a journey through the whole world on which we will meet some extraordinary people and see many extraordinary places. And I hope it will also give you a lift. :-D