niedziela, 30 września 2012

piątek, 28 września 2012

Map / Mapa





visited 9 states (4%)
Create your own visited map of The World or Free iphone travel guide



I found this on one profile on Ravelry. Taught that I could post something like this on my blog. ;-) Considering Europe – not too bad. Considering The World – not too impressive. ;-)

Znalazłam to dzisiaj na jednym profilu na Ravelry. Pomyślałam sobie, że fajnie byłoby mieć coś takiego na blogu. ;-) 
Biorąc pod uwagę Europę - całkiem nieźle. Biorąc pod uwagę Świat - niezbyt imponująco. ;-)

czwartek, 27 września 2012

News / Wieści



I have learned names of the most muscles in human body and how they work in each move. ;-) Today is my big test. I’ve never been very good at this stuff (I mean biomechanics and functional anatomy) so it was HARD. But since I’m done, inspite of all the procrastinating I’ve done – no matter what will happen this evening – I can move on to the second sleeve of Anthropology. ;-) I wanted to make it long-sleeved but thought that ¾ sleeves are more practical. And if my hands get very cold (because they are always cold), I can always wear mittens. ;-)
Fall is settling herself nicely and as I love fall season, I’m facing a problem – lack of good light. Days are much shorter and it’s almost impossible for me to take a good picture of anything really using the camera in my cell phone after I get home from work. And the pictures taken with flash are hideous. I’m thinking Christmas may be the answer – but it’s so far away. I’m going to see my parents today – maybe they can let me one of their cams. ;-) (the old friend G7 maybe?)

Nauczyłam się nazw większości mięśni w ludzkim ciele I tego jak pracują przy konkretnym ruchu. ;-) Dzisiaj mój wielki test. Nigdy nie byłam w tym specjalnie dobra (mam na myśli biomechanikę i anatomię funkcjonalną) więc było CIĘŻKO. Ale skoro już udało mi się skończyć, pomimo całej prokrastynacji, którą uskuteczniałam – bez względu na to co się stanie dziś wieczorem – mogę przejść do drugiego rękawa Antropologicznego. ;-) Chciałam zrobić długie rękawy, ale doszłam do wniosku, że ¾ będą bardziej praktyczne. A jeśli ręce bardzo mi zmarzną (bo zwyczajnie marzną mi zawsze), to zawsze będę mogła ubrać mitenki. ;-)
Jesień rozgościła się już pięknie i tak jak uwielbiam tą porę roku, mam z nią teraz problem – brak dobrego światła. Dni są znacznie krótsze i trudno mi jest zrobić dobre zdjęcie czegokolwiek, po powrocie z pracy, przy użyciu mojego aparatu w komórce. A zdjęcia z lampą wychodzą ohydne. Pomyślałam, że mogę poprosić o aparat na Gwiazdkę – ale do świąt jeszcze strasznie daleko. Idę dziś odwiedzić rodziców – może oni pożyczą mi któryś ze swoich aparatów, dopóki nie dorobię się własnego. ;-) (może stary przyjaciel G7?)

środa, 26 września 2012

100



Yesterday I celebrated my 100 posts in this little space of mine. I’m slowly approaching one year on Blogger. During this 100 post you witnessed my ups and downs. The celebration of life with the fifth anniversary of overcoming my disease, and my eating problems connected with post-breaking-up stress. I lost a lot of weight (7kg) thank to sport, but I also found out about a major hip problem which is forcing me to seek serious medical help. I managed to release a knitting pattern of my own and went back to many hobbies that I left behind. At the same time I made a retreat from my friends’ life because it made me depressed just to see how happy they are, and how miserable I am.
I strongly believe that life is a journey; every stage of it leaves us a little different. Like on Camino de Santiago – when you reach the end of it, the Old Man dies and a New Man is being born. The same happened to me. When my life with my ex-boyfriend ended the old me have died. That smiling; a little bit naïve and trusting girl disappeared. And during this almost one year a new I was formed. A little more realistic, with more distance to people and definitely less trusting. I am reborn. A New Man. Independent but a little lonely…
To this point I felt like pushed out of tracks in life. Out of place. Wright now I’m feeling like back on course; although I still don’t know where I’m heading.


Wczoraj świętowałam 100 posta na tym moim małym blogu. Powoli zbliża się mój pierwszy rok na platformie Bloggera. Przez te 100 postów byliście świadkami moich wzlotów i upadków. Razem świętowaliśmy piątą rocznicę pokonania choroby, razem też przeżywaliśmy moje problemy z odżywianiem wynikłe ze stresu. Sporo zrzuciłam (7kg) dzięki aktywności fizycznej, ale dowiedziałam się również, że mam poważny problem z biodrem, który wymaga fachowej pomocy lekarskiej. Udało mi się wypuścić wzór robótkowy mojego autorstwa i powrócić do wielu porzuconych hobby. Jednocześnie jednak wycofałam się nieco z życia moich przyjaciół, ponieważ dołowało mnie to jacy oni są szczęśliwi, a jaka ja beznadziejna.
Mocno wierzę w to, że życie jest podróżą i każdy jej etap pozostawia nas trochę innymi. Tak jak na Comino de Santiago – kiedy docierasz do końca, Stary Człowiek umiera, a rodzi się Nowy. To samo przytrafiło się mnie. Kiedy wspólne życie z moim Byłym dobiegło końca, stara ja umarła. Ta śmiejąca się, trochę naiwna i ufna dziewczyna zniknęła. I przez ten prawie rok uformowała się nowa osoba. Trochę bardziej realistycznie patrząca na świat, z większą dozą dystansu do ludzi i zdecydowanie mniej ufna. Odrodziłam się. Jestem Nowym Człowiekiem. Niezależnym ale też odrobinę samotnym…
Do tego momentu czułam się całkowicie wybita z torów. Pozbawiona swojego miejsca w życiu. W tym momencie czuję, że wróciłam na właściwy szlak, chociaż nadal nie wiem, dokąd mnie on zaprowadzi.

wtorek, 25 września 2012

What's up? / Co nowego?



As always nothing really fascinating is happening in my life. I’m on the last corner of my swimming instructor course (final theoretical exams are on Thursday and also I have to participate in workshops in October). So my day looks like this – I get up, I stretch and take a shower and go to work. After coming back from work I’m eating dinner and start to study. After about 2 hours I put down my notes and go to do some workout. When I’m home again I usually knit watching a movie at the same time. (Don’t be fooled – it’s never a full movie and almost every time it is the same movie for a month. ;-) When I go to sleep it’s nearly midnight.
The weather is perfect and inviting to take a long walk with Nordic-walking sticks. But I must STUDY! Why, oh why do always feel so inspired to do other things, when I have to study? Ironic, isn’t it? ;-)
I wish I got more perseverance so that I could stand up earlier in the morning… 

 Jak zwykle nic szczególnie fascynującego się u mnie nie dzieje. Jestem właśnie na ostatnim zakręcie moje kursu na trenera pływania (w czwartek teoretyczne egzaminy końcowe, a potem muszę jeszcze wziąć udział w warsztatach, które ędą w październiku). Więc mój dzień od jakiegoś czasu wygląda tak - wstaję, rozciągam się, biorę prysznic i idę do pracy. Po powrocie z pracy jem obiad i biorę się za naukę. Po około 2 godzinach odkładam notatki i idę poćwiczyć. Kiedy znowu jestem w domu, przeważnie robię na drutach oglądając jednocześnie jakiś film (nie dajcie się zwieść - nigdy do końca i prawie zawsze wałkuję przez miesiąc ten sam ;-) Kiedy kładę się spać jest już prawie północ.
Pogoda jest cudowna i zaprasza żeby wziąć kijki w dłoń i pójść na spacer. Ale muszę się UCZYĆ! Dlaczego, och dlaczego zawsze mam ochotę robić inne rzeczy, kiedy powinnam się uczyć? Ironiczne, nieprawdaż? ;-)
Chciałabym mieć więcej samozaparcia, żeby mogła wstawać wcześniej rano...

poniedziałek, 24 września 2012

Inspiration Monday

#21



I actually tried this one out and it works. :-) You only have to be extra careful when washing it. Perfect as a pop of colour in your glass of lemon water.

{Marbled Glassware tutorial / Szklanki z landrynkowym dnem}

Naprawdę wypróbowałam ten tutorial I działa. :-) Trzeba tylko być super delikatnym podczas zmywania. Idealne szklanki do wody z cytryną.