środa, 30 maja 2012

Pizza


One of the symptoms of my mental recovery is the fact that I started to cook again. :-) Every blue feeling that I have these days is strongly based in my everyday life rather than in a long-term, post-breaking-off depression. It’s a good thing. I can feel myself again. :-) Even if regaining that self-awareness means puncturing my bubble of anaesthesia and feeling all the loneliness and pain.
So today I present white pizza with asparagus, mozzarella and brie. Bon appétit!

Jednym z objawów mojego powrotu do psychicznej równowagi jest fakt, że znowu zaczęłam gotować. :-) Każda chandra, którą teraz mam, jest osadzona raczej w moich codziennych odczuciach niż w długodystansowej, pozerwaniowej depresji. Znowu czuję samą siebie. :-) To dobrze. Nawet, jeżeli powrót tej samoświadomości oznacza przebicie mojej bańki znieczulenia i odczucie z całą mocą samotności i bólu.
Tak oto dziś prezentuję białą pizzę ze szparagami, mozzarellą i serem brie. Smacznego!





 

  

  

  

 


  

  

 




 


 


wtorek, 29 maja 2012

The wish list / Lista życzeń


Taking advantage of a loose day at work I made this “wish list” of clothes that I would like to have. Wait a minute… Clothes? No – dresses! Because when the weather is warm and sunny I dream only about wearing dresses. :-)

Wykorzystując luźniejszy dzień w pracy, zrobiłam dzisiaj "listę życzeń" zawierającą ciuchy, któe chciałabym mieć. Zaraz, zaraz... Ciuchy? Nie - sukienki! Bo kiedy pogoda robi się ciepła i słoneczna, marzę jedynie o noszeniu sukienek. :-)

#1 This yellow one is just so sweet! Like banana ice-cream. Love, love it!
Ta żółta jest po prostu słodziutka! Jak lody bananowe. Zakochałam się! 



#2 Shaded blue one with short sleeves and a belt. Would be perfect to work or church. But it’s a bit too small. Wouldn’t fit me. :-(
Cieniowana niebieska z krótkim rękawkiem i paskiem. Byłaby idealna do pracy albo do kościoła. Ale niestety jest odrobinę za mała. Nie pasowałaby na mnie. :-(


 
#3 This pea-colour dress is wonderful and I fell in love instantly, but… I’m not sure if it will suit me. I’m simply too busty for it. Oh well, you just can’t have everything in life, can you?
Ta groszkowa jest po prostu cudowna i zakochałam się od pierwszego wejrzenia, ale... Nie jestem pewna czy byłoby mi w niej do twarzy. Mam po prostu za duży biust. Cóż, w życiu nie można mieć wszystkiego, prawda?


 
#4 Now this one is stunning! Unfortunately it’s same case as the one above. Plus currently I don’t have any occasion to wear a dress like that. But it is just a dream-dress! Which one of you Girls never dreamed about going to an Ascot Ball in a Chanel looking, little black dress, with an extremely deep neckline? Yeah, exactly.
Ta jest powalająca! Niestety, występuje tutaj ten sam problem co w powyższej. Dodatkowo obecnie nie mam żadnej okazji, na którą mogłabym założyć taką sukienkę. Ale to jest suknia-marzenie! Która z Was dziewczyny nigdy nie marzyła o pójściu na raut w małej czarnej z dekoltem do pasa? No właśnie... 



And You can wear it in two ways!
I można ją nosić na dwa sposoby! 


Now, back to the real world...
Tyle marzeń...

poniedziałek, 28 maja 2012

Inspiration Monday

#9


For all of you People who like to make jewellery. I know that the secondary school certificate exams are over (to which we traditionally wear shamrocks), but one can never have too much luck in life. :-)

Małe coś dla Was wszystkich, którzy tworzycie biżuterię.  Wiem, że okres matur już się skończył (a właśnie na maturę nosi się w Poznaniu koniczynki), ale nie ma czegoś takiego jak zbyt wiele szczęścia w życiu. :-)

{ Shamrock tutorial }

wtorek, 22 maja 2012

Gear / Sprzęt


I’m facing quite a problem in my „outdoor life”. I have to buy myself some new gear. New trekking boots and most of all a new softshell windproof jacket (because my beloved Alpine Pro has been stolen). And I must say that I hit the wall… The more I read about the items I search, the more confused I am.
The perfect solution for me would by boots with eVent membrane (which I have tested in my “cosmic” hardshell jacket Vaude Krypton). But there is very limited offer of these in the market. And the companies that use eVent aren’t famous for their high quality, if you know what I mean. When you read opinions on the internet, the only conclusion must be that a pair of boots which doesn’t break down does not exist.
Also I have a problem with the jacket. I can’t decide if I want two jackets, one cheaper with membrane to “run around the city” and one with no membrane (better breathable) for sports, or if I want one, more expensive jacket for all purposes.
Good God, this is tough. 

 Stanęłam ostatnio przed śmiesznym problemem w moim "outdoorowym życiu". Muszę się trochę dosprzętowić. Potrzebuję nowych butów trekkingowych i przede wszystkim nowej wiatroszczelnej kurtki sofshellowej (ponieważ moje ukochane Alpine Pro zostało skradzione). I muszę przyznać, że trafiłam na mur... Im więcej czytam na temat rzeczy, których szukam, tym mam większy mentlik w głowie. 
Idealnym rozwiązaniem dla mnie byłyby buty na membranie eVent (którą przetestowałam w mojej "kosmicznej" kurtce hardshellowej Vaude Krypton). Niestety oferta butów na eVencie jest bardzo ograniczona. Również firmy, które produkują buty na tej membranie nie słyną z niezawodności, rozumiecie... Czytając opinie w internecie można dojść tylko do jednego wniosku: buty, które się nie psują nie istnieją.
Mam również problem z kurtką. Nie mogę się zdecydować czy chcę kupić dwie kurtki, jedna tańszą z membraną do pomykania po mieście i drugą bez membrany (lepiej oddychającą) do sportu, czy kupić jedną, droższą kurtkę do wszystkich zastosowań.
Ło Matko...

środa, 9 maja 2012

A while/ Dawno


I haven’t been here for a while now. Just didn’t feel in the mood to blog. But now I have so much to tell you guys! A lot has happened. Easter, my summing up to a REAL sports club and beginning of my training, and last but not least a whole week spend in the Bieszczady Mountains. I will post a handful of photos soon. This time for real. I promise. 

Dawno mnie nie było. Jakoś nie czułam się w nastroju do blogowania. Ale teraz mam Wam tyle do opowiedzenia! Dużo się wydarzyło. Wielkanoc, zapisałam do prawdziwego klubu sportowego i rozpoczęłam treningi, i w końcu spędziłam cały tydzień majowy w Bieszczadach. Zamieszcze za niedługo trochę zdjęć. Tym razem na pewno. Obiecuję!