poniedziałek, 25 czerwca 2012

Inspiration Monday


#13

On Monday I wake up at 6 o’clock in the morning. I turn on the music and begin to stretch. My stretching session takes about 45 minutes. Then I brush my teeth, dress up, and sometimes make myself a sandwich, pack my fitness bag/purse and I’m off to work. It’s a 20 minute walk. At work I mainly sit at my desk and stare into the computer. Because of my hip I have to remember to sit properly. Then I go to Zumba classes. After coming home I stretch again (a lot of stretching these days, because of the hip), then take a shower and eat dinner. Then I knit, read, paint, watch a movie or whatever.
On Tuesday my daily routine is hardly different, just that I go swimming instead of Zumba. And the whole week looks like this.
I like this life, this regularity that it brings. Something that started as a way to forget about sorry things turned out to be my new passion. I always liked to move, I even trained swimming during collage. But then the sickness came and I had to drop out of sports. One year after recovering I went on Camino De Santiago with two of my closest friends. This is when I understood that I can really do it. And now, after half a year, I feel so full of energy, so joyful, so in control on the course of my life, like I never felt before. So you can see no hip degeneration or any other stuff can stop me now. Because if a person like me can walk a 900km walk with a heavy backpack than impossible is nothing!
And because today is Inspiration Monday, I want to show you something that really inspires me. A handicapped athlete from RSA – Oscar Pistorius. I know it’s controversial. I know, that the technology of his prostheses makes him able to run even faster than a healthy person. But if you understand the pain and all the work that he put into bringing his dreams to reality, you will understand why he deserves to be just that fast.

 

W poniedziałek wstaję o 6 rano. Włączam muzykę I zaczynam się rozciągać. Cała sesja rozciągania trwa około 45 minut. Potem myję zęby, ubieram się, czasami robię sobie kanapkę, pakuję torbę fitnessową/torebkę i wychodzę do pracy. To 20-minutowy spacer. W pracy głównie siedzę przy biurku i gapię się w komputer. Ze względu na moje biodro, muszę pilnować, żeby siedzieć w prawidłowy sposób (nie wolno mi zakładać nogi na nogę). Potem idę na Zumbę. Po powrocie do domu znowu się rozciągam (dużo tego rozciągania ostatnio, ale to jedyna rzecz, która pomaga na biodro), biorę prysznic i jem kolację. Potem robię na drutach, czytam, maluję, oglądam film czy co tam jeszcze.
We wtorek mój rozkład dnia jest w gruncie rzeczy podobny, tylko zamiast Zumby jest basen. I cały tydzień wygląda w ten sposób.
Lubię takie życie, tą regularność, którą ze sobą niesie. Coś, co zaczęło się jako sposób na zapomnienie o przykrych rzeczach, stało się moją nową pasją. Zawsze lubiłam się ruszać. Na studiach nawet trenowałam pływanie. Ale potem przyszła choroba i musiałam wycofać się ze sportu. Rok po wyzdrowieniu pojechałam na Camino De Santiago z dwójką moich przyjaciół. To tam zrozumiałam, że naprawdę mogę „robić rzeczy”. A teraz, po pół roku, czuję się taka naładowana energią, taka radosna, taka świadoma przy starze własnego życia jak nigdy wcześniej. Więc widzicie, że żadne zwyrodnienie biodra mnie już nie powstrzyma. Ponieważ, jeżeli ktoś taki jak ja mógł przejść 900km pieszo z ciężkim plecakiem, to nie ma rzeczy niemożliwych!
A ponieważ dzisiaj są Poniedziałkowe Inspiracje, chciałam pokazać Wam kogoś, kto naprawdę mnie inspiruje. Niepełnosprawny lekkoatleta z RPA – Oscar Pistorius. Wiem, że jego sylwetka jest kontrowersyjna. Wiem, że technologia wykorzystana w jego protezach, umożliwia mu bieganie nawet szybciej niż zdrowi ludzie. Ale jeśli uzmysłowisz sobie ile bólu i pracy włożył w urzeczywistnienie swojego marzenia, zrozumiesz dlaczego zasłużył, żeby być takim szybkim.

1 komentarz:

  1. You're officially cooler than I am. I cannot run or swim...well, I *can* run, it just kills my knees and back.

    Perhaps after we move to California, I can get back into some of that. Right now, the house is piled high with boxes and charity donations and more boxes and toys and...well, you get the picture :)

    OdpowiedzUsuń