środa, 6 lutego 2013

Changes / Zmiany



Obiecałam Wam wyjaśnienie dlaczego mnie tak długo nie było na blogu. Otóż odpowiedź jest z pozoru prosta – byłam chora. Kiedy zjechałam do rodziców na Święta, okazało się, że moja mama jest chora. Potem dopadło mojego tatę, a w drugi dzień Świąt zaatakował mnie stary znajomy: zapalenie zatok. Uzbrojona we wcześniejsze doświadczenia i olejek eukaliptusowy, rozpoczęłam leczenie. Jak to bywa, kiedy się jest u rodziców, miałam też bardzo ograniczony dostęp do internetu. Laptopa zostawiłam u siebie i nie chciałam się pchać na czyjś komputer. Postanowiłam więc zrobić sobie przerwę na blogu. W końcu – bądźmy szczerzy – mam tylko czterech obserwatorów, nikt specjalnie nie będzie za mną tęsknił.
Choroba mnie niestety przygięła do ziemi. Nie chciała odpuścić, trwała prawie miesiąc. Nie była to z resztą taka choroba, która pozwala ci poczytać książki, czy porobić na drutach. O nie! Gorączka 39 stopni i uczucie, że ktoś usiadł ci na głowie. Miałam za to dużo czasu na przemyślenia. Postanowiłam zmienić swoje otoczenie i swojego bloga.
Pierwsze oznaki tych zmian już widać. Zrobiłam porządek w linkach na stronie. Poparłam w tym roku nowe akcje. Kolejne zmiany będą się pojawiać systematycznie. Na pierwszy ogień pójdzie strona z informacjami „o mnie”. Wiąże się to z pewną zabawną sytuacją, o której opowiem innym razem, a także moją obsesją prywatności, z której do tej pory nie zdawałam sobie sprawy. Muszę „ogarnąć” wszystkie profile na wszystkich portalach, zobaczyć co tam jest i wtedy zdecydować. Na pewno dużo pousuwam. Chcę odzyskać kontrolę nad informacjami o mnie, które znajdują się w sieci.
Od dłuższego czasu znajomi namawiają mnie na założenie profilu na FB. Powiem wam, że to przypomina mi sytuację, kiedy za żadne skarby nie chciałam mieć telefonu komórkowego. Hmm… Muszę się nad tym poważnie zastanowić. ;-)
Podjęłam też wyzwanie designerskie. Namówiona przez koleżankę, zaczynam uczyć się rysunku żurnalowego. :-) Na razie idzie mi opornie, ale nie zrażam się. Projektowanie swetrów to na razie pieśń przyszłości, a dla szali i czapek „manekiny” nie są niezbędne. ;-)
Ten rok będzie też dla mnie „rokiem minimum”. Wypowiadam wojnę mojemu zbieractwu! Do końca roku chcę się pozbyć ¼ wszystkich moich rzeczy. Czy to ubrań, czy dodatków, czy papierzysk – nie ważne. Część z tych gratów musi zniknąć, zanim zostanę pod nimi pogrzebana. Trzymajcie za mnie kciuki!
To jeszcze nie wszystko, co się wydarzyło przez ten miesiąc. Niestety nie wszystkie zmiany są takie całkiem pozytywne, ale wszystkie przyjmuję na klatę. „Embrace change” – jedna linijka z mojej mantry. ;-)

Trochę się rozpisałam, ale to dobrze. Należało się tutaj porządne wyjaśnienie. Trzymajcie się ciepło w ten zwariowany pogodowo dzień. 

I promised that I would explain myself for my absence in this space. So, basically I was gone because I was sick. When I arrived at my parents’ home for Christmas, my mum was already sick. Two days later my dad got the virus, and finally I caught it too. My old “friend” sinusitis. Armed in my earlier experience with it and some eucalyptus oil I started fighting with it. As the case is when I’m at my parents’ place, I had limited aces to internet. I left my laptop at home and didn’t want to use someone else’s. So I decided to make a break here on the blog. Let’s be honest – I have four followers – no one will miss me that much.
The sickness nailed me to the ground. It didn’t want to let go. It lasted for almost a month. And it wasn’t the kind of mild cold when you can read and knit. Oh no! I had a high fever and a sensation like somebody sat on my head. But I had a lot of time to think. And I decided to change my blog and my surroundings.
First symptoms of those changes you can already see here. I’ve cleaned up links. I’ve submitted to several new campaigns. Other changes will follow in the near future. First I plan to update my profile and my “about me” page. It’s connected with one funny situation that I had, but that’s a whole different story. I need to look through all of my different profiles and figure out which of them I want to erase.
For a longish period of time my friends are trying to talk me into making myself a FB profile. I kind of reminds me of the times when I desperately didn’t wanted to have a cell. ;-) I need to think about it.
In this New Year I also picked up a designing challenge. My friend talked me into this. I’ve started to learn fashion illustrating. :-) I suck so far, but I’m not going to be discouraged easily. Designing sweaters is a distant future for now, and drawing isn’t so essential for designing scarfs and hats, so I feel calm about it. ;-)
This year will hopefully be a “year of minimum” for me. I’m declaring war against my gathering things. By the end of the year I want to get rid of ¼ of all my possessions. It doesn’t matter if they are clothes, accessories or papers. They have to go, or I will drown in them. Cross your fingers!
These aren’t all things that happened last month. Not all of them are positive I’m afraid. But “Embrace change” is still a part of my daily mantra. ;-)

Pheew… This post is sure long, but I do feel like you deserved an explanation. Have a great day!
 



3 komentarze:

  1. I noticed. I was tempted to send you a message on Ravelry asking about your absence. But that's just how I am: I think about doing things and don't wind up doing them. ::sigh::

    OdpowiedzUsuń
  2. Thanks for comming back. It means a lot!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Też czasem zaglądam sprawdzić co u Ciebie :-)

    Sam długo nie miałem Facebooka, jednak przekonał mnie kolega i teraz mogę go śmiało polecić. Człowiek może prawnie nic nie wpisać o sobie (ludzie i tak go znajdą po znajomych), a zyskuje dostęp do nowych informacji. Jak masz więcej znajomych, to nagle pojawia się sporo dodatkowych wydarzeń w których można wziąć udział.

    Jeśli chodzi o zatoki to czy próbowałaś po prostu je przepłukać? http://zdrowie.1krok.pl/zatoki.htm

    OdpowiedzUsuń