When you have a project that you’ve been
knitting for nearly two years, you can see the progress of yore knitting
skills, but you face an unexpected problems also. And this is exactly the case
with me. I finished the bodice of Anthropology and went on to the sleeves. I
wanted to make them seamlessly but… I so happens that I’m knitting a lot
tighter now that I did two years ago. The top of the sweater is knitted evenly
but more loosely than I do today. I had to go up with needle size to knit the
sleeves. Unfortunately it didn’t do the trick. I still had to knit rather
loosely. Since I don’t have any DPNs, I was magic-looping. This didn’t work out
either. I’m definitely not going to try to knit loosely using the magic-loop
again. On the sides of both portions of my knitting, loose stitches formed a
fake seam (it seem I have an issue with this). This could not do. I ripped it
and started to knit back and forth again. At first with two circulars and now
on regular straight needles. The yarn has a lot of stretch and I’m making this
very fitted, so I hope that the real seam won’t be a problem. Hope is definitely
the wright word. I’ll add some “human” photos soon.
Kiedy masz robótkę, która się
ciągnie prawie dwa lata, możesz na niej łatwo zauważyć swoje postępy w technice
robienia, ale może się zdarzyć również, że napotkasz niespodziewane problem. I
mi to właśnie się przydarzyło. Skończyłam tułów Antropologicznego i przeszłam
do robienia rękawów. Chciałam je zrobić bezszwowo, ale. No właśnie – okazało się,
że teraz robię znacznie ciaśniej niż jeszcze dwa lata temu. Góra swetra (więc
również podkrój rękawów) jest wydziergana równym ściegiem, ale znacznie luźniej
niż robię teraz. Musiałam użyć numer większych drutów. Niestety, to również nie
zadziałało tak jak chciałam. Wciąż musiałam robić raczej luźno. A ponieważ nie
posiadam ani jednej pary drutów skarpetkowych, byłam zmuszona użyć techniki
magicznej pętelki. Pierwsze oczko rzędu przyciągałam mocno, a ostatnie
pozostawało wciąż luźne, co utworzyło wzdłuż dwóch części robótki „fałszywe
szwy” (najwyraźniej mam z nimi problem). Stwierdziłam, że tak być nie może.
Sprułam rękaw i zaczęłam od początku tym razem tradycyjną metodą „tam i z
powrotem”. Najpierw przy użyciu dwóch drutów na żyłce, a teraz już na zwykłych
prostych. Włóczka, której używam jest bardzo sprężysta, a sam sweterek bardzo
dopasowany, więc mam nadzieję, że prawdziwy szew nie będzie stanowił problemu. „Nadzieja”
jest tu odpowiednim słowem. Postaram się wkrótce wrzucić jakie fotki „na ludziu”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz