Every single day I am
reminded that life is a continuing process. It doesn’t matter if you are a
mother (like my friend, Aga) and you need to have eyes around your head because
of a hyperactive toddler, or you are single like me and you live by the clock
and calendar. For every one of us life has many surprises. And there is always
something to look forward to.
Każdego dnia coś mi przypomina, że życie to ciągły proces. Nie ważne
czy jesteś młodą mamą (jak Aga) i musisz mieć oczy dookoła głowy z powodu
nadpobudliwej dwulatki, czy też singlem, jak ja, i żyjesz według kalendarza i
zegarkiem w ręku. Dla każdego z nas życie kryje wiele niespodzianek. I zawsze
jest coś, na co warto czekać.
I made a retreat from
social life for last couple of months. And I think it is time to go out to
people again. I am anxious and have no expectations. Maybe this time I will be
pleasantly surprised? Who knows? ;-)
Wycofałam się z życia towarzyskiego na kilka miesięcy. I tak sobie
myślę, że czas znowu wyjść do ludzi. Trochę się boję i nie mam szczególnych oczekiwań.
Może tym razem przyjemnie się zaskoczę? Kto wie? ;-)
During this retreat I
found myself surrounded with knitting and other crafts. It turned out that I
have a particular talent for making scarfs and cowls. For a person like me (who
thinks about herself as a looser) it is always a pleasant surprise, to find out
I’m good at something. Especially when your mother is supporting you. I have a
strange way with my mum. Every time I started something with enthusiasm she
would bring me down. I never believed it was out of spite. Maybe she wanted to
protect me from failure. So you can imagine how wonderful it felt to hear a
complement from her. She wants me to make her a cowl!
W czasie tego „wycofania” otaczało mnie dużo robótek i innych
rzemiosł. Okazało się, że mam szczególny talent do robienia szalików i kominów.
Dla osoby takiej jak ja (która uważa się za życiowego nieudacznika), to zawsze
miła niespodzianka odkryć, że się jest w czymś dobrym. Szczególnie kiedy chwali
cię własna matka. Moje stosunki z mamą są trochę dziwne. Zawsze kiedy
zaczynałam coś nowego, coś do czego byłam zapalona, ona ściągał mnie na ziemię.
Nie wierzę, żeby robiła to ze złośliwości. Raczej próbowała uchronić mnie przed
porażką. Wyobraźcie sobie więc jak wspaniale się poczułam, kiedy właśnie ona
mnie pochwaliła. I jeszcze
zamówiła komin!
I started to looking
up Allegro (it’s a Polish e-bay ;-) for inspiration. And found this.
Przejrzałam więc Allegro w poszukiwaniu inspiracji i znalazłam to:
My wheels started
turning. I found same stitch pattern in an old hang-me-down book that I got
form my grandmother. I know exactly how I’m going to do it, I found the perfect
yarn (Rozetti First Class) the only thing I still don’t know is the colour. So
I’m calling this one “Gratitude”, because despite all things bad between us, I’m
grateful to my mum for bringing me into this world. :-) It seems that we’re
finally starting to get along with each other.
Od razu trybiki zaczęły mi pracować. Znalazłam bardzo podobny (może
nawet identyczny) ścieg w starej PRL-owskiej książce, którą dostałam od babci.
Wiem już jak zrobię ten komin, znalazłam idealną do tego włóczkę (Rozetti First
Class), jedyną rzeczą, której jeszcze nie wiem, jest kolor. Nazywam ten projekt
„Wdzięczność”, ponieważ pomimo wszystkich zaszłości między mną a moją mamą,
jestem jej wdzięczna za sprowadzenie na ten świat. :-) Wygląda na to, że w
końcu sprawy między nami zaczynają się układać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz