There are some things which will
always make me think about Croatia from now on. Things like pebbles and
Korculanska Bula (pasta frutti di mare). I brought home some culinary souvenirs.
Goat cheese and wine and olive oil. And all of those lovely memories of quiet
time spend out on dinners, celebrating each meal. I want to keep this feeling
as long as I possibly can. So today I made myself some stuffed aubergine. I
filled it with grits and tomatoes season it with rosemary and baked with goat
cheese on top. You may say – it sounds so Italian. Well yes, and no. It sounds
so Croatian as well. :-)
The Croatian cuisine is very much
like Italian. It also has many Turkish and Hungarian influences. Unfortunately
I didn’t make any photos of the food that we ate in Croatia. It felt bizarre to
just pull out a camera and photograph what’s on the plate. But trust me it was
a culinary adventure to eat Cervapici – traditional grilled dish served with
ajvar (red bell-pepper paste) – or listed above Korculanska Bula (homemade
pasta with cream sauce and shrimps). It was an adventure to drink fig wine and
slivovica (distillate alcohol made out of plums). To observe great rosemary
bush growing wildly on the roadside. To taste freshly baked bread with extra virgin
olive oil made by our land-lady. Yes indeed – this was a very tasty
trip. :-)
Są
takie rzeczy, które już zawsze będą mi się kojarzyć z Chorwacją. Rzeczy takie
jak otoczaki na morzem czy Korczulanska Bula (makaron frutti di mare).
Przywiozłam sobie z Chorwacji kilka kulinarnych pamiątek. Kozi ser
dojrzewający, wino, oliwę… I te wszystkie wspomnienia spokojnych momentów przy
wspaniałym obiedzie o celebrowaniu posiłku. Chcę zatrzymać to uczucie jeszcze
trochę dłużej. Dlatego dzisiaj robię nadziewane bakłażany. Wypełniłam bakłażana
kaszą i pomidorami, doprawiłam rozmarynem i zapiekłam z kozim serem. Pewnie
pomyślicie – to brzmi bardzo włosko. Tak – i nie. To brzmi bardzo chorwacko. :-)
Kuchnia
chorwacka jest bardzo podobna do włoskiej. Widać też wpływy kuchni tureckiej i
węgierskiej. Niestety nie zrobiłam żadnych zdjęć jedzenia, które jedliśmy w
Chorwacji. Wydawało mi się trochę dziwne tak po prostu wyciągnąć aparat i
fotografować co mam na talerzu. Ale uwierzcie mi to była kulinarna przygoda
spróbować takiego np. Cervapici – grillowanych „kiełbasek” z mięsa mielonego
podawanych z pastą ajvar, albo wspomnianej wyżej Korczulanskiej Buli (domowy gruby
makaron z kremowym sosem śmietanowym i krewetkami). To była przygoda spróbować
figowego wina i śliwowicy. Widzieć rosnący dziko przy drodze rozmaryn. Próbować
cudownego chorwackiego chleba z najlepszą oliwą extra vergine, tłoczoną przez
naszą gospodynię. Tak, zaiste – to była bardzo smakowita podróż. :-)
I know people that pull out their camera and photograph their food all the time. I see people do it all the time, too...well, when we're not eating fast food, anyway.
OdpowiedzUsuń