Nie w facecie - nie... ;-) W bojce SaferSwimmer! Chcę taką! TERAZ! :-D
niedziela, 30 czerwca 2013
I'm in love! / Zakochałam się!
Not in a guy - no... ;-) In SaferSwimmer! I want one! NOW! :-D
Nie w facecie - nie... ;-) W bojce SaferSwimmer! Chcę taką! TERAZ! :-D
Nie w facecie - nie... ;-) W bojce SaferSwimmer! Chcę taką! TERAZ! :-D
piątek, 28 czerwca 2013
The taste of Croatia – my way / Smaki Chorwacji – po mojemu
There are some things which will
always make me think about Croatia from now on. Things like pebbles and
Korculanska Bula (pasta frutti di mare). I brought home some culinary souvenirs.
Goat cheese and wine and olive oil. And all of those lovely memories of quiet
time spend out on dinners, celebrating each meal. I want to keep this feeling
as long as I possibly can. So today I made myself some stuffed aubergine. I
filled it with grits and tomatoes season it with rosemary and baked with goat
cheese on top. You may say – it sounds so Italian. Well yes, and no. It sounds
so Croatian as well. :-)
The Croatian cuisine is very much
like Italian. It also has many Turkish and Hungarian influences. Unfortunately
I didn’t make any photos of the food that we ate in Croatia. It felt bizarre to
just pull out a camera and photograph what’s on the plate. But trust me it was
a culinary adventure to eat Cervapici – traditional grilled dish served with
ajvar (red bell-pepper paste) – or listed above Korculanska Bula (homemade
pasta with cream sauce and shrimps). It was an adventure to drink fig wine and
slivovica (distillate alcohol made out of plums). To observe great rosemary
bush growing wildly on the roadside. To taste freshly baked bread with extra virgin
olive oil made by our land-lady. Yes indeed – this was a very tasty
trip. :-)
Są
takie rzeczy, które już zawsze będą mi się kojarzyć z Chorwacją. Rzeczy takie
jak otoczaki na morzem czy Korczulanska Bula (makaron frutti di mare).
Przywiozłam sobie z Chorwacji kilka kulinarnych pamiątek. Kozi ser
dojrzewający, wino, oliwę… I te wszystkie wspomnienia spokojnych momentów przy
wspaniałym obiedzie o celebrowaniu posiłku. Chcę zatrzymać to uczucie jeszcze
trochę dłużej. Dlatego dzisiaj robię nadziewane bakłażany. Wypełniłam bakłażana
kaszą i pomidorami, doprawiłam rozmarynem i zapiekłam z kozim serem. Pewnie
pomyślicie – to brzmi bardzo włosko. Tak – i nie. To brzmi bardzo chorwacko. :-)
Kuchnia
chorwacka jest bardzo podobna do włoskiej. Widać też wpływy kuchni tureckiej i
węgierskiej. Niestety nie zrobiłam żadnych zdjęć jedzenia, które jedliśmy w
Chorwacji. Wydawało mi się trochę dziwne tak po prostu wyciągnąć aparat i
fotografować co mam na talerzu. Ale uwierzcie mi to była kulinarna przygoda
spróbować takiego np. Cervapici – grillowanych „kiełbasek” z mięsa mielonego
podawanych z pastą ajvar, albo wspomnianej wyżej Korczulanskiej Buli (domowy gruby
makaron z kremowym sosem śmietanowym i krewetkami). To była przygoda spróbować
figowego wina i śliwowicy. Widzieć rosnący dziko przy drodze rozmaryn. Próbować
cudownego chorwackiego chleba z najlepszą oliwą extra vergine, tłoczoną przez
naszą gospodynię. Tak, zaiste – to była bardzo smakowita podróż. :-)
czwartek, 27 czerwca 2013
What I Ate Yesterday
I didn't forget to make snaps of my meals... I forgot to post them. Ehem... That's just me, you know. ;-P
Nie zapomniałam zrobić zdjęć moich wczorajszych posiłków... zapomniałam je tylko opublikować. Cóż... To cała ja. ;-P
Nie zapomniałam zrobić zdjęć moich wczorajszych posiłków... zapomniałam je tylko opublikować. Cóż... To cała ja. ;-P
{ Omlet with goat cheese and salad. / Omlet biszkoptowy z serem kozim i sałatką. } |
{ A sandwich with ham at the gym. / Kanapka z szynką na siłce w oczekiwaniu na jogę. } |
wtorek, 25 czerwca 2013
Dancing - this is why we split!
Ok., on Sunday I gave you planks… So today let
me give you something more pleseant – splits! ^^ Well, I know I won’t be able
to make a full side split ever again. It’s dangerous now and after the surgery
it will become truly impossible. But front splits are fairly safe for me and I
want to enjoy them while I still can. It’s not that I can really make one, but
I like stretching routines so… Here are some exercises for achieving front
split. I still need about 15-20 cm until full split which is a super huge
achievement for my dysplastic hips. ^^ I’m very proud of myself – go make
yourself proud too!
No dobra, w niedzielę zamęczałam
wam deskami… Więc dzisiaj dla odmiany coś przyjemniejszego – szpagaty! ^^ No
dobra, wiem, że już nigdy nie będę w stanie zrobić szpagatu męskiego. To
niebezpieczne, a po operacji stanie się fizycznie niemożliwe. Ale szpagat damski
jest w miarę bezpieczny i chcę się nim cieszyć póki mogę. No dobra, tak
naprawdę to nie daję rady zrobić szpagatu, ale bardzo lubię ćwiczenia
rozciągające… Oto więc są, ćwiczenia pozwalające przygotować się do damskiego
szpagatu. Ma brakuje jakieś 15-20 cm, co i tak jest wielkim osiągnięciem dla
moich dysplastycznych stawów. ^^ Jestem z siebie dumna – a teraz Ty idź i bądź
też z siebie dumna!
poniedziałek, 24 czerwca 2013
niedziela, 23 czerwca 2013
TI - this is why we plank ;-)
Today only in Polish - sorry!
Jak sądzicie, jaka jest najpopularniejsza kontuzja pływacka? Wybity bark, naciągnięte mięśnie czworogłowe? Nic z tych rzeczy. Najpopularniejsze i jednocześnie najbardziej groźne jest... zwyrodnienie kręgosłupa w odcinku piersiowo-lędźwiowym. Szczególnie jeżeli pływanie zaczynamy w wieku dorosłym i bez wcześniejszych doświadczeń sportowych. Pytanie - dlaczego tak jest? Odpowiedź - bo mamy słabe mięśnie brzucha. Głębokie mięśnie brzucha tworzą tzw "gorset mięśniowy", który utrzymuje nasz kręgosłup we właściwej pozycji. W wodzie uzyskujemy podporę, dzięki wyporności ciała. Wydaje się nam, że woda nas uniesie dzięki swojej gęstości i naszej naturalnej wyporności. I rzeczywiście - uniesie nas, ale nie przy pływaniu wyczynowym czy nawet szybkim pływaniu rekreacyjnym.
Oto pozycja w wodzie, do której powinien dążyć każdy pływak.
{ fot. Bartek Hoński } |
Na zdjęciu trener Bartek Hoński prezentuje podstawowe ćwiczenie TI czyli "Skating". Ma idealnie horyzontalną pozycję w wodzie.
Z mojego osobistego doświadczenia wynika, że uzyskanie takiej idealnej pozycji w wodzie wymaga dwóch rzeczy. Ciągłej koncentracji na tym, aby czubek głowy znajdował się dokładnie na przedłużeniu kręgosłupa, coś co w TI określamy mianem "wiązki lasera" oraz na mocnym "centrum" ciała. Nie chodzi tu o świadome spinanie mięśni brzucha, ale o ich ciągłe jednostajne napięcie.
Świadoma tych dwóch rzecz zaczęłam "plankować". I powiem szczerze, że nie lubię tego robić. Ale cóż - mus to mus. Tym bardziej, że od jakiegoś czasu odczuwałam pobolewanie w odcinku lędźwiowym kręgosłupa, szczególnie po dłuższych odcinkach pływanych klasykiem i delfinem.
Ćwiczenia polecane także biegaczom - z resztą powiem tylko dwa słowa, których brzmienie wywołuje dreszcze strachu na plecach wszystkich znanych mi triatlonistów - "core stability".
I jeśli jesteś hard corem... Mission Impossible ;-)
Więcej propozycji znajdziecie u Tylor na LiftingRevolution.
sobota, 22 czerwca 2013
Dalmatia part 1 / Dalmacja część 1
My trip to Croatia – Northern Dalmatia…
the land of wine, olive oil and
concrete. ;-)
If you’re looking for beautiful
old-cities, good food, delicious ice-cream and Mediterranean feel without going
to Italy, Dalmatia is definitely your choice. But avoid the July-August season
– too many people for my taste.
Dalmatia is a land that risen up
quickly after the Homeland War in Croatia, there are very little remaining of
it and ruins. But sometimes, if you look hard enough, you may see a forgotten
house with bullet-holes, covered with lush Mediterranean vegetation.
Dalmatia is a land of olive trees,
vines and vineyards and wildly growing figs. It’s a strange land where
mountains meet the sea. And so are the people here - solid as a rock, patience
perfectionists but with a generous flow and the unpredictable ways of the sea.
The more south you go the more “southern” is the peoples character. ;-)
We started our visit to Croatia in
Trogir - the historic city on the Unesco heritage list. Here we had the
pre-taste of what lied ahead. And also here we ate the best “dinner out” in
Croatia. And the most expensive. ;-)
Next day – the historic city of
Sibenik. With tangle of little streets and tones of stairs. The old city was
established on a steep hill in middle ages, in times when having a wagon was a
luxury. They didn’t need wide streets really. ;-) I liked Sibenik for one more
reason – they have a St. Jacob cathedral. ;-)
Split – the city of Diocletian. The city grew directly on the ruins of his palace. The emperor was born only 20 km from Split in Salona (the site of the biggest excavations in this part of Europe) so now know why he choose this location for his seat. Unfortunately rain stopped us from seeing the rest of the city. Oh well... Maybe next time.
We also wanted to see some of Croatian natural treseurs. So we went to the Krka River National Park. It’s very well developed. Not what I was expecting. I like to keep thing a little more raw you see. But that’s just me.
I was delighted though about all the
ethnological details and background of the place. Since I’m an anthropologist
it’s super interesting for me (for the rest of my family not so much ;-).
The last city in northern Dalmatia that we decided to go to was Zadar. And it was a bulls eye. The city of Zadar was established by Romans and you can see evidence of that on every step you make in the old-city. And I’m talking not only about the acient remains of Roman buildings. But for example the streets. Designed wide so that two chariots can easily pass each other. The atmosphere of that city is so Italian. There are a lot of little coffee bars with only four or five tables, serving great cappuccino... and practically nothing else.
When you’re in Zadar you have to go
to the quay and see the huge solar clock and the wave-organ. The organ are
powered by the waves of the sea. So you can hear the music loudest when the
waves are big. It’s magical.
Earlier the same morning my brother
and dad went to the fish market “Ribarnica” and bought some fresh shrimps and
sea-fish. It was fantastic to see my father eating shrimps for the first time
in his life and loving the taste. :-)
Our last day in Northern Dalmatia we
decided to spend on the beach. We discovered a small beach just 10 minutes walk
from our apartment. There were only us and perhaps four other people. We’ve
rent some deckchairs and had the loveliest lazy day in the sun and water. Then
a grilled fish, a good book and packing...
The next day we would be in Dubrovnik.
The next day we would be in Dubrovnik.
To be continued... ;-)
środa, 19 czerwca 2013
I'm back and WIAW / Wróciłam oraz WIAW
Hello! I’m back! I’m so sorry that I
didn’t write when I was on holidays, but I decided to take holiday from
blogging too. I’m so predictable, am I? ;-) Today is “What I Ate Wednesday” and
I think it’s a good start to feel the blog-flow again. Nesting and settling myself
in everyday is painful, I have a huge mess in my apartment and I can’t seem to
manage on time with anything. On top of that I forgot to take the little cable
for my mobile to connect it with a computer (and yes, I don’t know how to use
internet in my cell, I’m old-fashion like that) so I’ll post the pictures later
in the evening… Phew…
I’m writing about my trip to Croatia
and probably will post it tomorrow. But just to keep things interesting – my favourite
photo. Me and my father checking out our beach in Okrug Gornij. :-D It was a
really special place (you’ll understand tomorrow ;-)
So – see you all later!
Witajcie!
Wróciłam! Przepraszam, że nic nie pisałam kiedy byłam na wakacjach, ale
postanowiłam sobie zrobić wakacje również od blogowania. Jestem przewidywalna,
co nie? ;-) Dzisiaj jest „Co zjadłam w środę” i myślę, że to dobry sposób, żeby
się wdrożyć w rytm blogowy. Moszczenie się w codzienności jest niestety bolesne
– mam burdel w mieszkaniu i z niczym nie mogę zdążyć. Na dodatek zapomniałam
zabrać kabelka do podłączenia telefonu do kompa (i tak – nie umiem korzystać z
internetu w komórce, jestem aż tak staroświecka ;-), więc opublikuję zdjęcia
wieczorem… Uff…
Piszę
o wyjeździe do Chorwacji i prawdopodobnie opublikuję to jutro. Ale żeby czymś
Was zainteresować – moje ulubione zdjęcie z wyjazdu (zrobione przez mojego brata
telefonem :-). Ja i mój tata sprawdzamy plażę w Okrug Gornij. :-D To było
wyjątkowe miejsce (jutro sami zrozumiecie dlaczego ;-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)