czwartek, 12 lipca 2012

:-(


Life is tough, leg hurts, everything seems grey… Don’t have the mood to blog. Sorry… :-(

Życie jest ciężkie, noga boli i wszystko wydaje się szare... Nie mam nastroju na blogowanie. Sorki... :-(

poniedziałek, 9 lipca 2012

Inspiration Monday


#15

Last Wednesday I, Marzena and Karolina went to grab a beer together. I met Karolina in a book’n’craft store buying some beads. I never came to know what she is doing with them as the conversation went another direction but I’m fascinated ever since. So today something especially for her. I guess making a thing like this takes a lot of time, but the finished object is just stunning.

W ostatnią środę byłam z Marzeną I Karoliną na piwku. Spotkałam Karolinę w Empiku, kiedy kupowała koraliki. Nie dowiedziałam się, co prawda, co z nimi robi, ponieważ rozmowa potoczyła się w innym kierunku, ale od tamtej pory jestem tym zafascynowana. Tak więc dzisiaj coś specjalnie dla niej. Myślę, że zrobienie czegoś takie musi zabierać mnóstwo czasu, ale efekt jest powalający.

{ TUTORIAL }

Weekending / Weekendowanie



















Hope You had a great weekend too!

Mam nadzieję, że też mieliście fantastyczny weekend!

wtorek, 3 lipca 2012

DROPS


OMG!
Civilisation at last! After years and years of waiting, finally we have DROPS website in Polish! With generous 256 patterns. (Hmm…) That’s so cool for older knitters who don’t speak English. :-) Haven’t read the patterns yet, but I’m quite sure that folks from GarnStudio remembered to translate them into continental way of knitting.

O Mój Boże!
Cywilizacja – nareszcie! Po wielu, wielu latach czekania, wreszcie mamy stronę DROPSa po polsku! Z hojną zawartością 256 wzorów (Hmm…) Strasznie fajna sprawa dla tych druciarzy, którzy nie mówią po angielsku. :-) Jeszcze się nie wczytywałam we wzory, ale jestem prawie pewna, że ekipa z GarnStudio pamiętała o przetłumaczeniu wzorów na europejską metodę robienia na drutach. 

{DROPS po polsku}

Get that sucker / Dorwać gnojka


Because I am who I am, and I went through what I went through, I had this idea some time ago to make an awareness post. The idea was born on 3rd of June on a drive back home from our Friend’s wedding. We were listening to the radio. The presenter was making an interview with a documentary filmmaker. The documentary was about breast cancer.
I am a biologist (more or less), my friend is a biotechnologist, and another friend (with whom I travelled that day) is making a PhD in bioinformatics… So you can imagine our disgust when we heard total rubbish from the radio. (“Everybody has cancer cells inside them, but only some people develop real cancer. The cells mutate only in some people. Some people even (sic!) have bad genes.”)
It got me thinking. How could this happen? The filmmaker, who researched the subject supposing thoroughly, says such crap? I understand that the main subject of the film was the psychological trauma the patients suffered. And it is very important to speak about this, and to give them support, but… When you try to say something as important as this, you are obligated to say it correctly.
I have nothing against the movie, I think it is very valuable and touching, and I will recommend watching it. (Here is a link tothe Krakow Film Festival on which the film had its premiere)
Of course breast cancer is something totally different than NHL and I am no expert on it, but I had this idea that day – why not write a post about it? So, a bit chaotic idea (and the first post) evolved into an initiative to make a cycle of posts. They will appear here from time to time. I have to do some research for substantive and attractive in form materials, so it probably will take some time…
Stay tuned!
P.S.
And just so that you don’t think fighting with cancer is only depressing – The Pink Glove Dance!



Ponieważ jestem tym kim jestem, jakiś czas temu wpadłam na pomysł żeby napisać posta społecznego, podnoszącego świadomość rakową. Pomysł zrodził się 3 czerwca, kiedy wracałam samochodem z wesela przyjaciół. Słuchaliśmy radia. Spiker przeprowadzał wywiad z dokumentalistką. Film dotyczył raka piersi.
Jestem biologiem (mniej więcej), moja przyjaciółka jest biotechnologiem i jeszcze jedna koleżanka ( z którą akurat tego dnia jechałam samochodem) jest bioinformatykiem… Więc wyobraźcie sobie nasze zniesmaczenie, kiedy usłyszałyśmy takie bzdury w radiu (w Trójce, ściśle ujmując). („Wszyscy ludzie mają komórki rakowe, ale tylko u niektórych rozwijają się one w prawdziwego raka. Tylko niektórzy mają zmutowane komórki. Niektórzy ludzie mają nawet (sic!) złe geny.”)
Zaczęłam się zastanawiać. Jak to się mogło stać? Filmowiec, który zapewne rozpoznał dokładnie temat, wygaduje takie bzdury? Naprawdę doskonale rozumiem, że głównym tematem filmu jest trauma psychiczna pacjentek. I to jest bardzo ważne, żeby o tym mówić i dawać im wsparcie, ale… Kiedy próbujesz zwrócić uwagę na coś tak ważnego, masz obowiązek zrobić to dobrze.
Chcę, żeby jedna rzecz była jasna: nie mam nic przeciwko temu filmowi. Myślę, że jest cenny i wzruszający i będę go polecać. (link do Krakowskiego Festiwalu Filmowego, na którym film miałswoją premierę)
Oczywiście rak piersi to coś zupełnie innego niż chłoniak i żaden ze mnie ekspert, ale wtedy zaświtała mi ta myśl – dlaczego nie miałabym napisać o tym? Więc nieco chaotyczny pomysł (i pierwszy post) wyewoluował w inicjatywę, żeby zrobić cykl postów. Będą się ukazywały tutaj od czasu do czasu. Muszę poszukać merytorycznych i miłych dla oka materiałów, więc nie spodziewajcie się zalewu informacji w najbliższym czasie…
P.S.
I tak, żebyście nie myśleli, że walka z rakiem jest wyłącznie dołująca – Taniec Różowych Rękawiczek!

poniedziałek, 2 lipca 2012

Inspiration Monday

#14

Dla wszystkich wielbicieli kotów.

For all of you cat-lovers.

{to buy on Etsy / do kupienia na Etsy}

One hat / Jedna czapka


Początek miesiąca jest zawsze dobrym pomysłem, żeby zaczynać nowe rzeczy. Ten pomysł chodził za mną od dłuższego czasu. Ponieważ każda zmiana wymaga treningu, również poprawa siły woli go wymaga. A teraz odrobina retrospekcji.
W 2008 roku w okolicach października surfowałam po internecie w poszukiwaniu zdjęć motyli (nie pytajcie do czego mi było potrzebne zdjęcie motyla, prawdopodobnie do jakiś zaproszeń). W wynikach grafiki Google pojawiło się zdjęcie Herbi w owijaczku z plamą potu w kształcie motyla na plecach (Herbi trenuje taniec brzucha :-). Ten owijaczek i uśmiech Herbi tak były takie sympatyczne, że weszłam na jej bloga. I tak już zostałam do dzisiaj. Kiedy przejrzałam jej archiwum, usiadłam i powiedziałam – Wow, ależ ona robi piękne rzeczy na drutach! Też bym tak chciała.
Powiedziałam to mojemu ówczesnemu chłopakowi, a on na to – Co za problem, naucz się.
I się nauczyłam. :-)
Jak dotąd nie zrobiłam jeszcze swetra (to ten słomiany zapał), ale kilka sweterków dziecięcych, mnóstwo bucików i czapek. Moje umiejętności ciągle rosną, ale wciąż nie są dostateczne, żeby porywać się na pełnowymiarowy sweter. Dlatego wymyśliłam, że będę robić jedną czapkę na miesiąc. Tak żeby nabrać jeszcze większej wprawy i żeby przywyknąć do robienia czegoś ciągle.
Ponieważ już mam dwie rzeczy na drutach, na pierwszy ogień pójdzie berecik dla Lilki. Trzeba zacząć od czegoś małego, a potem się rozkręcić prawda? ;-)

The beginning of the month is always a good moment to start new things. This idea followed me around for quite some time. Because every change requires training also improving your will power needs it. And now a little bit of history.
In 2008 around October I surfed the net looking for pictures of butterflies (don’t ask me what I needed butterflies for, probably or invitations of some kind). In Google search results Herbi’s photo appeared. She was wearing a lovely knitted wrap and she had a butterfly-shaped sweat spot on her back (Herbi dances belly dance ATS). This wrap and Herbi’s smile where so adorable that I decided to enter her blog. And so I stayed. When I got through her archives, I sat down and said – Wow, what beautiful things she knits! I would like to do thing like that.
I told this to my (ex)boyfriend and he said – What’s the problem, learn yourself.
And so I did. :-)
As for now, I still haven’t made any full-sized adult sweater (that is that short living enthusiasm of mine), but I did finish some baby sweaters, a lot of booties and hats. My abilities are still growing, but I also have a lot to learn. So I figured, I will make one hat a month (aside from other projects). The purpose of this is to have always something on the needles and acquire even more skills. Because I have two projects on the needles wright now I will start with a small beret for my niece Lily. You have to start with something small, wright? ;-)