Sounds not fun, right? Yeh… I have it. Keeping
my lymphoma in check may be difficult at a time. The kind that I have tends to
come back once in a while. I have no evidence of it for over eight years, so I
guess it’s time for a heads up. I went on a routine control and came back with
this no so good news. Severe anemia (been there, done that) and – thankfully –
not so severe thrombocytopenia. Luckily my population of B lymphocytes is
normal. One way or another, I’m on steroids. I can’t eat, can’t sleep and I’m feeling
like biting everybody’s heads of. Ugh… Since I can’t even look at food in the
morning, I moved my meals more to the evening. Also my boss agreed to change my
working hours (he’s a truly great guy :-) ) Soooo… For an outsider it may look
almost like I’m pregnant. ;-) I’m nauseas in the morning and jumpy. Fortunately
it goes away around five in the afternoon. So I can still ride my bike and run
a little bit. Nothing over exerting – just to feel like a normal person. And to
remind myself that the sickness does not define me, I bought new running
shorts. Pink rules! Yeah!
It’s not like I have thrombocytopenia, no -
thrombocytopenia has me!
Brzmi niefajnie, co nie? Taaa –
mam ją. Trzymanie chłoniaka w szachu może być czasem trudne. Mój rodzaj ma
brzydką tendencję do nawracania raz na jakiś czas. Nie mam żadnych objawów już
od ponad ośmiu lat, więc chyba czas się przygotować na „nadjeżdżający autobus”.
Byłam na rutynowej kontroli i wróciłam z tą właśnie informacją. Ciężka anemia i
małopłytkowość (na szczęście ta nie aż tak ciężka). Najważniejsze, że populacja
limfocytów B jest w normie. Tak czy siak, jestem na sterydach. Nie mogę jeść,
nie mogę spać i czuję się jakbym miała odgryzać ludziom głowy. Uhhh... A
ponieważ nie mogę nawet patrzeć na jedzenie od rana, przesunęłam większość
posiłków na popołudnie. No i umówiłam się z szefem, że mogę sobie przesunąć
godziny pracy (świetny z niego gość, serio) Więccc.... Dla kogoś
niewtajemniczonego to może wyglądać jakbym była w ciąży. Poranne nudności i
wahania nastrojów. ;-) Na szczęście koło piątej po południu mi przechodzi. Mogę
sobie wtedy pojeździć na rowerze albo pobiegać. Nic szczególnego – tylko tyle,
żeby czuć się jak normalny człowiek. A, no, i żeby sobie przypominać, że
choroba nie rządzi moim życiem, kupiłam sobie nowe szorty do biegania. Różowy
rządzi! Yeah!
To nie tak, że to ja mam
małopłytkowość, nie – to małopłytkowość ma mnie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz